Duch Gór Olbrzymich istniał jeszcze zanim pojawił się człowiek. Stworzył tę krainę. Na początku był wyłącznie duchem, ale wraz z pojawieniem się roślin, zwierząt, a wreszcie człowieka potrafił przyjąć wiele różnych form. Kto zawitał do tej krainy, mógł zostać obdarowany szlachetnymi kamieniami ukrytymi w skałach, pięknymi widokami, ale także burzą, mgłą, czy krętą ścieżką. Forma „podarku” zależała od intencji serca wędrowca i humoru Ducha.
Mnie poszczęściło się trafić w dobry nastrój Ducha. Wybrałem jedną z turystycznie popularnych ścieżek. Pogoda sprzyjała, więc współuczestników było wielu, a parking pełen. Szlak dobrze oznaczony, miejscami odgrodzony. Ale mimo to niektórzy zdecydowali się szukać własnych ścieżek. „Gwałt. Przestępstwo. Zabronione. Depczą. Niszczą… i jeszcze słitfocie robią, to niebezpieczne – ilu już tak zginęło!?! Straaaaażnik!!!!” – ktoś mógłby zawołać, a większość sobie pewnie pomyślała (ja też, choć może bez tych wykrzykników). A może na tym polega kontakt z naturą, że się od niej nie odgradzamy, nie dzielimy, nie wyznaczamy??? (Względy bezpieczeństwa – jasna sprawa, bez dyskusji!). Czy te wydeptane ścieżki nie są naszym (ludzkim) podziałem na Ludzi-Zdobywców i Naturę-Podbitych? Jesteśmy szczytem drabiny ewolucji, po nas już nic. Nic nas nie zjada – my za to wszystko. Nic nam nie zagraża – my wszystkiemu. Jaka jest nasza rola w tym układzie? Co (od)dajemy? Brać dobrze potrafimy. Czy można się jakoś dogadać z Duchem Gór? Ale co Mu zaproponować?
Mam już lekką zadyszkę. Nie mogę złapać tchu. A odpowiedzi wciąż brak.
Wuj Brzo
Copyright © 2023 - All Rights Reserved - Biotok